Ja zauważyłam, że kiedy ktoś ma fajny charatker, dużo się uśmiecha i jego styl bycia jest w porządku, wygląd staje się mniej ważny.
Nie patrząc już nawet na kwestie 'bycia razem', wygląd odgrywa rolę. Pierwsze wrażenie jest ważne, choć czasem mylne.
W samej sobie czasem to mnie wkurza, że oceniam za pochopnie i nieraz szufladkuje. Muszę się z tym często ostro pilnować.
Pewnie, że wygląd odgrywa ważna rolę.Rzadko się zdarza, że farakter jest na tyle świetny, że przyćmi blask niechlujstwa/brzydoty. Jeśli ktoś jest fajny, ale całe zycie chodzi z przetłuszczonymi włosami to wybaczcie...
Kwestie higieny pomińmy, bo to chyba oczywiste. Ale niektórzy są po prostu brzydcy. Schludni, ale brzydcy I taki brak urody można właśnie nadrobić charakterem
Doczytaj zdanie do końca.
Chodzi o styl bycia, jak ktoś jest nieurodziwy i dodatkowo się nie uśmiecha i zamula to w ogóle masakra... A jeśli ktoś jest miły i sympatyczny to brzydota się tak nie rzuca w oczy
Hmm... Ja myślę, że w każdym chłopaku można dostrzeć coś pięknego, choćby nawet jedna drobna rzecz, oczy.. czy coś.
Więc każdy jest na swój sposób ładny z wyglądu. xD
Pewnie że się liczy, ale tylko przy pierwszym wrażeniu. Jak już się zakochasz, to nie wnikasz w takie rzeczy. Z drugiej strony, czasami ciężko się zakochać w kimś, kto cię odrzuca
Dużo rozmawiałam na ten temat z kolegami i koleżankami i zauważyłam takie ciekawe zjawisko Dziewczyny zdecydowanie mniej zwracają uwagę na wygląd, dziewczyna mogłaby chodzić z facetem, o którym myśli że jest brzydki (koledzy byli zszokowani jak im to powiedziałam ). Faceci natomiast zawsze szukają sobie dziewczyny, która oprócz fajnego charakteru itp. będzie im się podobała. Nie znaczy to, że trzeba być superpiękną, żeby mieć chłopaka. W końcu każda potwora znajdzie swego amatora Ale tak jest.
A jak myślicie, czy wspólne poglądy są ważne przy tworzeniu związku, czy może przeciwieństwa się przyciągają? Wyobrażacie sobie miłość skinheada i pankówy? : > Albo anarchisty i nacjonalistki? : >
Ja uważam, że to, że niby przeciwieństwa się przyciągają to tylko taki mit, bo jak się dogadać z 'ukochanym' kiedy ma się inne poglądy?? Zero wspólnych tematów...
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Rodzice mówią, że bocian przyniósł.
Te powiedzenie, że 'przeciwieństwa się przyciągają' sprawdzają się tylko w bajkach.
I, jak słusznie zauważyła nequanda, zależy to od tego, jak bardzo te poglądy od siebie odbiegają.
A jak myślicie, czy wspólne poglądy są ważne przy tworzeniu związku, czy może przeciwieństwa się przyciągają?
Uważam, że to nie ma żadnego znaczenia. Chyba, że ktoś jest na tyle ograniczony, że przy wyborze partnera kieruje się swoimi jakimiś wyimaginowanymi pseudo-politycznymi doktrynami lub subkulturowymi uprzedzeniami. Znam wielu takich ograniczonych antagonistów, niestety.
IMO poglądy nie odgrywają żadnej ważniejszej roli w związku.
Nawet jeśli są skrajnie sporne to nie będą sprawiały żadnych problemów partnerom, którzy traktuja siebie poważnie i czasy beztroskich zabaw w piaskownicy mają już za sobą.
absolwentka'89 napisał:
Wyobrażacie sobie miłość skinheada i pankówy? : > Albo anarchisty i nacjonalistki? : >
No pewnie, że tak! Mój kumpel (można go wrzucić do szuflady ze skinheadami ) jest już ponad pół roku w stałym związku z punk'ówą.
O związku anarchisty z shg jeszcze nie słyszałem. I raczej nie usłyszę, bo z takiej shg w ciągu kilku dni zrobi się anarchistka. Mam nadzieję, że wiecie co mam na myśli...
w pewnym stopniu zgadzam sie z Najtem, bo rzeczywiście można sworzyć związek pomimo różnych poglągów, ale jednam może to przeszkadzać w pewnych sprawach
No wyobraź sobie, że dziewczyna-pankówa chce iść na jakiś antifowy koncert. Swojego chłopaka-skinheada raczej nie zabierze. Poza tym może być ciężko z częścią znajomych, nie wszyscy będą tolerować "tego nowego łysego chłopaka koleżanki". Oczywiście można mieć to w dupie, ale zazwyczaj obchodzi nas zdanie przyjaciół. Z drugiej strony - co to za przyjaciele, którzy próbują kierować cudzym życiem? Tak sobie głośno myślę.
Pewne utrudnienia się pojawią, ale wszystko jest do przezwyciężenia.
Czemu go na ten koncert nie zabierze? Nie rozumiem ;b
absolwentka'89 napisał:
Poza tym może być ciężko z częścią znajomych, nie wszyscy będą tolerować "tego nowego łysego chłopaka koleżanki".
A tacyście podobno tolerancyjni (przepraszam za uogólnienie )
absolwentka'89 napisał:
Oczywiście można mieć to w dupie
Raczej trzeba. Bo w tej akurat kwestii chyba trzeba sluchac sie innego glosu, nie tego przepitego, ktory siedzac obok mowi Ci "nie podoba mi sie naszywka na kurtce Twojego chlopaka".
Wszystkie czasy w strefie GMT - 1 Godzina
Strona 2 z 2
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach